- Aaaaa!!!
-Panie Jakubie, ja bardzo proszę. Czy mógłby Pan już z łaski swojej przestać krzyczeć?!
- Ałaaa!!! - Kuba z przerażeniem w oczach biegał po gabinecie stomatologicznym i krzyczał w niebo głosy.
- Ja rozumiem, że wiele osób boi się dentysty, ale bez przesady! Nawet nie zdążyłem Pana dotknąć! Proszę się uspokoić, a jeśli się tak nie stanie to będę zmuszony zadzwonić do pańskiej siostry.
- Niech ona mnie stąd zabierze! Ja się Boję! Pana się boję! Pan jest najstraszniejszym dentystą jakiego widziałem!
Doktor Pietrzak wybrał numer telefon i tak jak mówił zadzwonił do siostry Kuby.
- Halo? Pani Bibiana Popiwczak? Z tej strony doktor Pietrzak, stomatolog Pani brata. Dzwonię z prośbą o zabranie Kuby. Już od pół godziny ucieka przede mną i krzyczy jak oparzony. Ja mam innych pacjentów a on mnie kiedyś do zawału doprowadzi.
- Zaraz po niego będę. Bardzo przepraszam. Porozmawiam z nim i mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Do widzenia.
- Do widzenia. - Pietrzak odłożył słuchawkę i usłyszał huk, a potem ogromne jęki leżącego na ziemi pacjenta. Podbiegł bliżej i zobaczył, że Kuba płacze i trzyma się za kolano lewej nogi.
- Coś Ci się stało?
- Przewróciłem się przez ta głupią skrzynkę na ziemi.
- Hmm... Nie jestem chirurgiem, ale widzę, że złamanie nogi jest na pewno.
Bibiana, siostra zapłakanego Popiwczaka weszła do gabinetu stomatologicznego, zamknęła drzwi i..
- Matko Boska! Co za tragedia Posejdona?!?!
***
- Antoo!!!
- Nie! - Szatyn uciekał przed Michałem, który wyglądał NIECODZIENNIE.
- Anto pro..hyyyy.. - chwila na łapczywy oddech - proszę no!
- Nie! Nie! Koniec kropka! - francuz uciekał przed Blondynem biegnąc po dachu bloku, w którym mieszkali razem. Powodem było to że... Łasko gonił Go ubrany w wyzywającą, damską, czerwoną bieliznę z mydłem w ręku. W końcu Łasiu zasapany zatrzymał się i odłożył kostkę mydła na ziemię.
- Obiecałeś mi, że powiesz, czemu na każdym kroku Pierre mnie unika i ucieka jak mnie widzi? - mówiąc to wyglądał jak zbity pies bez budy i właściciela. Jeszcze w tej bieliźnie. Oj...
- Obiecałem, ale to Cię urazi.
- Powiedz no!
- Bo...wolisz chłopców? - jego odpowiedź brzmiała tak niepewnie i było w niej tyle strachu jakby bał się, że zaraz zostanie zrzucony z dachu i wyląduje w postaci placka na asfalcie.
- Ale nie wie, że głównie jego.
- Wiesz Misiu, jakby Ci to powiedzieć. Czasem mówisz, że mam za długi język? - Tośka uśmiechnął się i myśląc, że może jednak jeszcze nie jest tak tragicznie.
- Rouzier... Bądź pewien, że twoja kochana, tłusta, złota rybka pływa już martwa w rurociągach! Dobądź broń! - Łapiąc za leżące obok mydło, Łasko ruszył do ataku - Aaaa!! Do boju pielgrzymko!
***
Czeeść :D Jestem nowa. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie mnie i moją "twórczość" :) Będę starała się dodawać posty co tydzień ;) Do następnego! Pansy.