- Katerine! Wybierz Katerine! Błagam Rose! Emily nie jest warta twojej miłości! ŁEEEEHEHEEEEE... Świat jest taki okrutny!
Niebieskooki wszedł po cichu do ciemnego pokoju i zobaczył zapłakanego Blondyna siedzącego na dywanie przed telewizorem. Obok niego leżało pudełko z lodami góra zużytych chusteczek higienicznych. Rouzier usiadł koło niego i gapiąc się w ekran telewizora zapytał.
- Znowu oglądasz tą durną telenowelę o lesbijkach?
- Ty nic nie rozumiesz! - płakał Łasko- Katerine chce wybrać Emily, a to Rose naprawdę ją kocha! Dlaczego świat jest taki strasznyy? Mój dzień jest taki brzydki..!
Michał hamując kolejny napad płaczu wsadził do buzi dużą łyżkę lodów czekoladowych i połknął, dławiąc się przy tym kilka razy.
- Oj, masz rację nie rozumiem.- Powiedział po chwili myślenia Francuz. - Wiesz, właściwie to miałem Ci wczoraj coś powiedzieć, sądzę, że Cię to ucieszy.
Szatyn uśmiechnął się czekając na zainteresowanie współlokatora, niestety, Łasica nie odrywając wzroku od telewizora wymamrotał pod nosem tylko.
- Nie mam ochoty na żadne wiadomości, teraz losy Katerine mogą potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Nie przeszkadzaj mi Anto, proszę.
- Jak wolisz.
Tosiek wstał i wyszedł z pokoju jak mu kazał przyjaciel, zostawiając go samego. "Powiem mu innym razem." Pomyślał uśmiechając się przy tym pod nosem.
***
(3 miesiące później).
- Jak ja się cieszę, że już mnie wypisujecie!
Popiwczak cieszył się jakby to były co najmniej jego urodziny.
- Uwierz mi Kubusiu, my cieszymy się jeszcze bardziej. - Śmiał się doktor Krasiński klepiąc chłopaka po ramieniu.
Kuba, jego noga i ręka były już wyleczone więc mógł spokojnie wrócić do domu. Lekarz wypisał chłopaka, zadzwonił po Bibianę i teraz rozmawiał z rodzeństwem w sali. Kuba siedział, a Bibi kończyła pakować do torby jego rzeczy. Zapięła zamek, założyła duża, czarną torbę na ramię i odezwała się do chłopaka.
- Mam nadzieję, że szybko tu nie zawitasz braciszku. No dobrze, to my już będziemy jechać. Dziękuję za opiekę nad tym gamoniem i do widzenia!
- Do widzenia dzieci! - uśmiechnięty staruszek Krasiński pomachał i udał się do swojego gabinetu a Bibiana wyszła z Kubą ze szpitala, wsadziła torbę do bagażnika i wsiadła z bratem do samochodu. Przez chwilę męczyła się z odpaleniem swojego auta-grata ale po chwili silnik zapalił i ruszyła w drogę do domu swoich rodziców.
***
Witajcie! Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie miałam czasu, a jak miałam czas to nie miałam sił na dodanie kolejnego rozdziału. Jakby co, to napiszcie mnie żebym was informowała bo przy ostatnim rozdziale kilka dziewczyn zniechęciło mnie do kontynuowania tego opowiadania. Pozdrawiam i do następnego! ;D Pansy.