wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział VII

Antek wracał z zakupów. W drodze do domu naszła go- jak później uznał- wspaniała myśl. Gdy wszedł do środka, w całym mieszkaniu unosił się mocny zapach męskich perfum. Miśka miało nie być, bo jak to rano powiedział po śniadaniu " Źle się czuję, chyba pójdę do lekarza". Ale drzwi do mieszkania były otwarte, więc Blondyn już wrócił, albo wcale nigdzie nie szedł. Szatyn odniósł zakupy do kuchni i nie widząc w salonie współlokatora postanowił głośno zapytać. 
- Byłeś u lekarza? 
- Niee..- dało się słyszeć głoś z łazienki.
- A czemu tak śmierdzi twoimi perfumami? - Tośka musiał to skomentować bo w mieszkaniu nie dało się wytrzymać. Francuz otworzył okno w kuchni i salonie i udał się do łazienki zobaczyć co wyczynia jego przyjaciel.
- Po pierwsze nie śmierdzi, tylko pachnie. A po drugie to flakonik z perfumami upadł mi na ziemię i się stłukł, stąd ten piękny, wonny zapach!
Rouzier widząc Michała strojącego się przed lustrem, wybuchnął śmiechem.
- Wybierasz się gdzieś?- Zapytał.
- Tak. - mruknął Blondyn - postanowiłem dzisiaj wieczorem zaszaleć. Idę do klubu, nie wrócę trzeźwy. Może kogoś poznam.- odpowiedział przeczesując jasne włosy.
- Aha. A mnie naszła dzisiaj taka SUPERFAJOWSKAEKSTRAPOMYSŁOWA myśl! - Rouzier najarany, z ogromnym uśmiechem ciągnął dalej - Otóż..Kupimy...Pieska!
Na te słowa Francuz podskoczył radośnie jak małe dziecko do góry, a Misiek jak oparzony wyskoczył z łazienki kierując się ku przedpokojowi.
- Nie!! Nie i koniec! - Na twarzy Michała malowało się przerażenie na przemian ze strachem i gniewem.
- Ależ taak! - przytakiwał Szatyn- Mijałem  schronisko, był tam taki słodki, ładniutki taki i śliczniutki piesio! Taki malutki Peś! Ach zakochałem się w nim od razu!
- Temat jest skończony Antek. Nie będzie żadnego psa.
- No...Tak nie bardzo. - Oburzony Antonin dalej przekonywał Michała, który spieszył się do wyjścia z mieszkania.
- Nie przekonasz mnie Anto.
- Trudno. Będziesz musiał z nim żyć w jednostronnej niezgodzie.- oznajmił Francuz.
- Ale, jak to? - Zapytał zdezorientowany Michał przerywając zakładanie butów.
- Tak to. Michał, ja już wziąłem tego pieska, i nie bij mnie! Nie denerwuj się, polubicie się na pewno..Pomyśl tylko jak on tam cierpiała u nas będzie mu dobrze. 
Łasko się zdenerwował..A jak Łasko się zdenerwuje to lepiej to lepiej nie wchodzić w jego strefę życiową.. Łasko założył buty i zamykając drzwi rzucił do przyjaciela chłodno. 
- Ty się nim będziesz zajmował. Na razie!
Rouzier poszedł do kuchni i wyciągnął schowanego w torbie szczeniaka. Wziął go na ręce i udał się z nim do salonu. Usiadł z maluchem na kanapie i głaszcząc małego czarnego mopsa, zaczął do niego mówić.
- Nie martw się. Michał Cię polubi. Będziemy razem wychodzić ma spacery. Damy ci nawet imię! - siatkarz myśląc chwilę powiedział do psa tryumfująco wznosząc dłoń w górę. - Twoje imię będzie brzmiało... Pan Borys Pies! Tak Panie Borysie, będziemy zgraną paczką. A teraz nie leńmy się, bo wieczorem przychodzi Bibiana i trzeba posprzątać dom i zrobić coś pysznego do jedzenia. Chodź ze mną mały. - Antek wstał z kanapy i ruszył z nowym towarzyszem do kuchni.

***

W drodze do klubu Michał powtarzał w myślach słowa "Będę się dobrze bawił", "Na pewno poznam kogoś fajnego", "Wybiję sobie z głowy tego głupiego Francuza". Gdy Blondyn wszedł do zatłoczonego pomieszczenia od razu skierował się w stronę baru. Zamówił drinka. Jeden, drugi, trzeci, czwarty.
- Zapomniaem, że m.. mam suabą głowe. - Zabełkotał sam do siebie. Był pijany. Wyszedł na parkiet i tańczył. Albo raczej usiłował to robić. Po krótkiej chwili wpadło mu do głowy, że w ten sposób nie wyszaleje się tak bardzo jakby tego chciał. Siatkarz zrzucając z blatu baru kieliszki zwrócił na siebie ogromną uwagę ludzi w klubie.
Wszedł na bar i zaczął wyginać się i kręcić wokół metalowej rury przymocowanej do blatu. Zrobiło się bardzo głośno i gorąco..W końcu to nie był klub ze striptizem. Ale niespodzianka. Nawalony Łasko krzyknął.
- Patrzcie na mnie! Nikt tak nie potrafi!
Włoch rozpiął swoją czarną koszulę zdjął i robiąc szpagat ( w tym momencie dało się słychać dopingowanie kobiet) rzucił ją w stronę "publiczności". W chwili gdy Blondyn rozpinał pasek u spodni, z tłumu wyłonił się- nie kto inny jak- Pierre, który złapał Michała w pasie, przewiesił go sobie przez ramię i wyszedł szybkim krokiem z klubu.
- Odniosę Cię do domu Michał.
- Niee! Wróć się. J..Ja chcę tam wrócić.
- Jesteś pijany, uspokój się!
- Aa..Ale ty sii mnie nie boisz?
- A czego mam się bać? Nawalonego Włocha? - Pierre zaśmiał się, poprawił Michała na ramieniu i ruszył dalej.
- No..yy..nie boisz się przez to soo sooo Ci Tośka o mnie mówił?
- A co Tośka miał mówić? Nie wierć się bo lekki nie jesteś.
- No sze..Cie kocham przeciesz.
Francuza zamurowało. Co? Nie, to na pewno pomyłka. antek mi nic nie mówił, a Łasko jest pijany jak świnia..Zawsze wtedy każdego kocha i gada głupoty.
- Lepiej śpij. - odpowiedział Pujol. - mam nadzieję, że on nie wie o moich uczuciach, a te słowa to wynik alkoholu a nie wyśmiewania się ze mnie. - powiedział sam do siebie pod nosem.

***

Jeeejuu...Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Mam nadzieje że całkowicie mnie nie opuściliście :) Proszę o krytykę tego czegoś wyżej xD  Następny rozdział powinnam dodać w weekend ;) Do zobaczyska moje mordki kochane ;D / Pansy.