- Wiesz, ja wiedziałem, po prostu czułem, że się za mną stęsknisz.- Doktor Krasiński próbował opatszeć nos Kuby.
- Boli! Niech Pan ogląda to złamanie trochę delikatniej? Ała no! Na Odyna, kto Panu dał pracę?! Ojcze nasz, który jesteś w...
- W nosie!- krzyknął lekarz.
-Co? - zapytał zdezorientowany Popiwczak próbując spojrzeć na nos do lustra, które stało obok.
- Masz duży skrzep w nosie. Stąd tyle krwi...Zaraz go wyjmę, nastawię kość i usztywnię od wewnątrz.
- Cieszę się, naprawdę. Zaraz Pana zasztyletuję flamastrem, albo uduszę tym czymś, co mi Pan do nosa wsadza!
W tej samej chwili do gabinetu wpadła Bibiana razem z zadyszanym Pujolem. Dziewczyna byłą przerażona, a jej przyjaciel miał minę, jakby przez cały dzień goniły go wielbłądy po pustyni.
- Coś ty znowu narobił? - zapytała, siadając na krześle obok brata.
- Oui, tłumacz się młodzieńcze. - Pierre przytaknął przyjaciółce i uspokajał ją gładząc po ramieniu.
- Nic takiego. To tylko noc. - oznajmił chłopak sycząc przy tym z bólu, ponieważ w tym samym momencie doktor nastawiał mu nos.
Trzeba przyznać, że jego nos wyglądał, jakby stratowało go stado słoni.
- No wiesz..- zaczął Pierre - gdybym ja złamał nos, to na pewno byłbym załamany. No bo przyznajmy szczerze, że szkoda było by zniszczyć piękny szlachetny profil.
Mówiąc to siatkarz stanął bokiem przed lustrem i gładził palcem swój nos, podziwiając przy takim "jaki ja to jestem "belle"".
- No ale jak złamałeś nos? - Dopytywała Bibi nie dając za wygraną.
Chłopak wiedząc, że nie ucieknie przed tymi pytaniami postanowił opowiedzieć wszystko co się wydarzyło. Przybrał poważną minę i zaczął mówić.
-Może ja to Pani wytłumaczę. - wtrącił się nagle doktor Krasiński.- Otóż...Nos został złamany na skutek zderzenia się ze sobą kości nosowej oraz drzwi.
- Drzwi? - zdziwił się Pierre odchodząc od lustra przy, którym wciąż stał.
- Automatycznych czy jak one się tam nazywają. - Oznajmił Kuba marszcząc przy tym czoło.
- Co?! - dwójka przyjaciół była w szoku.
- to może ja wytłumaczę od nowa - chłopak mówiąc to spojrzał groźnie na lekarza który w niewiadomy sposób usztywniał nos od wewnątrz.
- To było tak. Mieliśmy razem z Maćkiem i Piotrkiem nakręcić reklamę do szkoły na temat jakiegoś produktu. Wpadliśmy na świetny pomysł, że naszym produktem będzie napój energetyczny. Wymyśliliśmy nawet hasło reklamowe, a brzmiało ono następująco: "WSTAŁEŚ?- POWSTAŃ- ODLEĆ! POWERBULL "
- Chyba RedBull- Pierre przybrał minę filozofa i trzeba przyznać, że wyglądał komicznie.
- Nie przerywaj! - krzyknął młody chłopak, ale zaraz tego pożałował czując ogromny ból nosa.
- No i chcieliśmy żeby reklama wyglądała inaczej niż wszystkie. A dokładniej tak. Ospały Facet, tutaj w roli głównej ja - chłopak z dumą skazał na siebie palcami- idzie do supermarketu, wsiada do wózka sklepowego i wypija napój. Potem wózek zaczyna jechać, rozpędza się, (tu kumple z całej siły popychają wózek, jakbyście się nie domyślili) drzwi wyjściowe się otwierają, a ja wyskakuję z wózka, przelatuję przez drzwi i ląduję przed sklepem jak superbohater!
- Więc co nie wypaliło? - Siostra starała się analizować każde słowo wypowiedziane przez brata.
- No..Wózek się za bardzo rozpędził i jak wyskoczyłem, to drzwi nie zdążyły się otworzyć. - Mówiąc to Kuba skrzywił się, przypominając sobie to bolesne zdarzenie.
- Taka to historia. Nieparwdo..pławdo..kurde nigdy tego wyrazu nie umiem wymówić! Nie-pra-wdo-po-do-bna, a jednak! - wymęczył francuz wzdychając przy tym z ulgą.
Dobra Kuba, to ja cię do domu zabieram. Oczywiście, jeśli pan doktor już skończył. - Bibiana spojrzała na Krasińskiego pytająco. Doktor Krasiński pokiwał potwierdzająco głową na znak, że jego praca nad nosem Kuby została skończona, pożegnał całą trójkę z promiennym uśmiechem i przyjął kolejnego pacjenta.
W samochodzie panowała cisza. Nikt się nie odzywał. Bibiana nic nie mówiła, ponieważ nie chciała poruszać tematu " Kuba ty nie masz pecha ty jesteś po prostu głupi". Była zdenerwowana, bo nie ma takiego dnia, żeby Popiwczak coś sobie nie zrobi. Reszta załogi zwyczajnie bała się odezwać, widząc jaką minę ma dziewczyna. Wiedzieli, że gdyby Bibi mogła, to zawiozłaby ich do lasu i dała ślimakom do zgwałcenia. W tak miłej atmosferze minęła droga powrotna...
***
Hejka! Ten rozdział dodałam szybko, ponieważ w niedzielę nie będę miała czasu a następny tydzień spędzę poza domem bez internetu < o zgrozo!> A więc.. Miłego czytania i do zobaczenia! Pansy.